niedziela, 18 maja 2014

#01 Niedzielne podsumowanie

To był dobry tydzień. A nawet bardzo dobry. Między innymi, spowodowane było to tym,
że udało mi się zrobić więcej, niż pierwotnie postanowiłam w poniedziałkowym planie.

Małe „sukcesy” pierwszego tygodnia:


·    3 wyprawy – bieganie.
Tak, jak deklarowałam. Postaram się jednak, żeby było tylko lepiej. Podobnie, jak z czasem spędzonym na treningach „ogólnie”. 

·     Przeczytałam „Ogniem i Mieczem”!
Uważam to, za jedno ze swoich największych osiągnięć czytelniczych. Udało się zakończyć coś, co ciągnęłam od lutego. Nie, nie, nie dlatego, że tak wolno czytam. Po prostu czasem nie sięgałam po tę książkę tygodniami, a potem potrafiłam usiąść i czytać całymi godzinami. Ogólnie, Sienkiewicz nie jest taki zły, jak go malują.
Chociaż z ręką na sercu przyznaję, że moje czytanie opisów przyrody polegało na luźnym przeskanowaniu wzrokiem tekstu. 
Dobra, mówicie, co chcecie, ale ta pozytywistyczna tendencja do rozwleeeeeeekania jest naprawdę irytująca dla mnie, jako współczesnego czytelnika. Rozumiem ich (brak telewizora itd., więc trudności z wyobrażeniem sobie danego krajobrazu), ale i tak trudno się zaczytywać  z radością i uśmiechem na ustach w zachwytach noblisty nad polską florą.

·       Skończyłam oglądać „Plotkarę”. 
Kolejna "aktywność" ciągnąca się od ferii. O ile pierwsze cztery, może cztery i pół piątego sezonu oglądałam szybko i z wielkim zaangażowaniem, potem było tylko gorzej i gorzej.
A szósty sezon?
Usiłowałam się za niego wziąć mniej więcej od marca. Nie twierdzę, że to zły serial, tylko z czasem pewne wątki wydają się tworzone na siłę. Ostatnie odcinki oglądałam więc już tylko dla dwojga bohaterów (Chuck'a i Blair). 

·      Zaczęłam  czytać pożyczoną od brata „History of Britain”.
Nic dodać, nic ująć. Jeszcze 715 stron i skończę. Może uda się przed trzydziestką...? 

Historia Anglii - polecam. 

·   Poradziłam się wielu osób (i stypendystów, i rodziny, i znajomych), co do wyboru przedmiotów. 
Tak. Zwłaszcza po tym, jak dostałam list z tabelką pt. „Wybierz jeden z każdej kolumny”. Na ten moment jestem zadowolona ze swoich wyborów, a list poszedł w świat. A więc, co za tym idzie…


[Rozpoczęte/zrealizowane bonusowe zadania]

·        Czwarty przedmiot wybrany!
Ogólnie, wybór wyglądał inaczej, niż początkowo podejrzewałam, ale co do szczegółów – potrzymam Was na razie w niepewności, zwłaszcza, że szykuję sporo materiałów o edukacji w Anglii okiem „początkującego” w tym temacie (czyli pewne, ogólne informacje będziecie mieli na wyciągnięcie ręki).  

·       Upiekłam croissanty.
Pierwsze w życiu. Schodów było sporo, bo mój przepis wymagał wałkowania i przekładania ciasta z zamrażalnika do lodówki i odwrotnie średnio co 30min, więc zajęło mi to praktycznie cały sobotni wieczór (mniej więcej od  15 do 22) i niedzielę.  Sądzę jednak, że było warto, bo po 8h łącznej pracy mam croissanty! Satysfakcja wynagradza trudy. 
Wiadomo, można kupić ciasto mrożone, ale... 
Po co iść na łatwiznę? 


·       Upiekłam też pierwsze w sezonie ciasto owocowe, tym samym rozpoczynając zadanie nr 40.  
Sezon na rabarbar w pełni, więc może uda mi się zaangażować moje książki z przepisami i wreszcie sprawdzić, czy warto było je kupić?



·  Obejrzałam dwa filmy polecane przez innych: „Niebo istnieje naprawdę” i „Joe Black”.
Oba polecam. Na pewno robią wrażenie, ale to nie jedyny powód, dla którego warto je obejrzeć. 
Na temat filmów może jeszcze kiedyś napiszę, więc póki co dam Wam tylko dobrą radę z serii „Dobre rady cioci Ady”: jeśli nie jesteście pewni, jak zareaguje ktoś na wieść o tym, że oglądacie widziany już przez niego film, lepiej nie poruszajcie tego tematu, bo możecie dostać spoiler gratis (E., P., „Joe Black”, dzięki :D). 
Chociaż nie, przy powyższych tytułach, to nie jest jeszcze taka tragedia. Gorzej, jeżeli próbujecie obejrzeć „Szósty zmysł”, „Piękny umysł” czy po prostu jakiś dobry kryminał, a ktoś Wam zdradzi zakończenie. Na szczęście, nie miałam takiej sytuacji, ale NIE POLECAM.

I… mała porażka

Rolki.
Trochę nie wyszło. Trochę bardzo. 
Dlaczego?
Poniekąd – pogoda. Lało jak z cebra przez większość tygodnia albo wiał porywisty wiatr i trudno było opuścić dom na rolkach bez ryzyka odfrunięcia. Poza tym, ładne wieczory wykorzystywałam na bieganie. 
Ale nie mam co się tłumaczyć, liczę, że w przyszłym tygodniu nie zawiodę.


 Parę zdjęć z tego tygodnia: 
Wybór przedmiotów; czekolada; "Z Koniem na matmie"; kocia niespodzianka w brudnopisie. 

Plany pojawią się jutro, ale być może, być może moja klasa powinna się mieć na baczności. Ale inni też. Nigdy nie wiadomo, co nas spotka następnego dnia. 

Pozdrawiam wszystkich, życząc udanej niedzieli!


4 komentarze:

  1. Ot zagadka, skąd się wziął kot, ile tam był, co widział i słyszał. Wychodzi, jak często tam zaglądasz.
    Skąd ten koń. U mnie szarlotka z rabarbarem. A książka wspaniała, weź do Rzymu. Ja biorę Tolkiena i Manna, to Ty też coś dźwigaj, nie będziesz miała przerwy od codziennej rutyny 15 kilogramowego plecaka. Jak Ty wytrzymujesz w weeekendy. Pochwal się czytelnikom, jakim wodopojem jesteś.
    Skończyłam. Dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, ale tak pod notatkami stypendialnymi? xD Teraz będę musiała po kocie wypisywać potrzebny ekwipunek, jak mi już list ze szkoły przyjdzie, wiesz?
      Koń nosi plastikowego konia w piórniku. I "A" to bardzo interesująca i nietypowa klasa. ^^
      Może wezmę, MOŻE. Ale na Rzym zrobię oddzielne postanowienia i może czytelnicy mi wybaczą pewne odejścia od normy. ^^
      Spoko, daję radę, dziękuję. :) A co do wodopoju - jeśli ktoś chodził ze mną do gimbazy, wie o tym aż za dobrze. "Ada targająca wodę" i te sprawy... Wspomnienia, wspomnienia. :D
      Pzdr.

      Usuń
    2. Ada, nie znasz kotów? Wszędzie wlezą, więc w notatki stypendialne też.
      Ciekawostka, o której można napisać książkę.
      Oj Ada, bo się popłaczemy.

      Również pozdrawiam.

      Usuń
    3. Znam aż za dobrze, dzięki. ^^
      Ha. :D
      Nie, spokojnie, od wzruszeń to ja mam filmy. ;)
      I ja, ponownie.

      Usuń