poniedziałek, 4 sierpnia 2014

#05. Kilka słów na temat... Szczęście

Dzisiaj miałam bardzo dziwny dzień.
I nawet nie wiem, czy przymiotnik "dziwny" jest tym, który opisuje to najlepiej.

Zaczęło się od albumu.
Znalazłam wreszcie taki, który w moim przekonaniu był idealny na zdjęcia z pierwszej klasy liceum. Wszystko ładnie, wszystko pięknie.
Podpisałam go, otworzyłam... I tak, okazało się, że był źle oznaczony: przegródki były za małe na zdjęcia 10x15. Ponieważ został już przeze mnie pomazany, postanowiłam go użyć mimo to. I tak, wszystkie moje zdjęcia musiały zostać bestialsko przycięte.
Wspominałam, że nie umiem używać nożyczek na poziomie wystarczającym, żeby to wyglądało sensownie?
To jeszcze nic.
Zobaczyłam swój mundurek wiszący w pobliżu, podczas gdy jadłam kolację. Trochę mnie wzięło na nostalgię, a jeszcze budowlańcy z działki obok słuchali dość głośno "Stay", więc nie pozostało nic innego, jak dom opuścić.
I tak, znalazłam się na drugim końcu miasta. Zaczęła się potworna wichura. W oddali grzmiało. Widać było pioruny. Coś chodziło mi po ręce, więc to odruchowo strzepnęłam. I... auć. Po raz drugi w życiu użądliła mnie jakaś osa czy inne ustrojstwo tego rodzaju. Deszcz. Pędzę przez drugą obwodnice. Spadają gałęzie. Piach z rynku oblepia świat jak gęsta mgła. Wręcz burza piaskowa. Ręka boli. Wpadam pod balkon jakiegoś mieszkania blogu.
Armagedon. 
Gdy dotarłam wreszcie do domu, okazało się, że na jednym piętrze nie ma prądu. I ciepłej wody. Ale co tam. Zimna woda nie jest taka zła. A po długiej przejażdżce stwierdzam, że całe miasto jakoś z tego wyjdzie. Ja tym bardziej.
Takie dni pamięta się całe życie, to na pewno.


Żeby to podsumować i odwołać się jednocześnie do ostatniego postu o "małych rzeczach", postanowiłam przedstawić krótką, 11 - punktową listę.
Czemu akurat 11?
Bo to moja ulubiona liczba. A 11 do kwadratu wynosi 121. To może też mieć coś z tym wspólnego. No cóż, rok z rozszerzoną matmą nie poszedł w las.

To jest szczęście: 


1. Gdy akurat mam ochotę na słodycze, a w domu jest czekolada. Koniecznie moja ulubiona, czyli mleczna z całymi orzechami. Jesz i… już wiesz, że szczęście przybrało nowe imię.




2. Uczucie, że mogę spać, ile chcę, bo nie mam żadnych ograniczeń w postaci dzwonka budzika, obowiązków czy innych zobowiązań.



3. Ukochana piosenka w radiu właśnie wtedy, gdy pragniesz jej posłuchać. 
Albo po prostu, gdy radio nie wiadomo skąd wie, że akurat ta, a nie inna piosenka leciała Ci w głowie pół dnia. Prawdziwe szczęście!




4. Spóźnienie - niespóźnienie. 
Biegniesz gdzieś spóźniona/y, już sądzisz, że po Tobie, a na miejscu okazuje się, że drugiej osobie też się coś przesunęło albo coś ją zatrzymało. Coś pięknego, zwłaszcza, gdy akurat biegniesz na chemię lub fizykę i jest już dawno po dzwonku!



5. Spotkanie z kimś, za kim się tęskniło lub z kim bardzo chciało się spotkać. 
Kogoś nie było długo i nagle… Rany, ta osoba jest tuż obok. To jest szczęście.




6. Sytuacja, gdy chcę upiec ciasto, a w domu jest wszystko, czego potrzebuję, w odpowiedniej ilości. 
...Do tego, kuchnia jest "wolna", nikogo nie ma w pobliżu, a dany przepis można odrobinę modyfikować wedle uznania. Cisza, spokój i pieczenie. To jest szczęście!



7. Gdy jakimś cudem wychodzisz obronną ręką z sytuacji, która zapowiada się tragicznie.
 Np. wydaje Ci się, że popełniłeś błąd, że zawaliłeś sprawdzian, że stało się coś nieodwracalnie okropnego, a tu o! Ostatecznie wszystko się udaje.



8. Uczucie, gdy zrobię coś, w co nikt oprócz mnie nie wierzył. 
O, albo gdy zrobię coś, co było dla mnie trudne i wydawało się niemożliwe do zrealizowania. Coś w stylu dumy, że udało się, a w ten sposób udowodniłam coś innym, a przede wszystkim – sobie samej. Prawdziwe szczęście!



9. Gorące kakao po jeździe na rolkach, bieganiu, wypadzie rowerowym czy jakimkolwiek innym wysiłku fizycznym tego typu. 
Ok., może najpierw woda, ale potem, gdy już siadasz z ulubioną gazetą w dłoni, a na zewnątrz jest już ciemno… Taka magia.



10. Maliny, truskawki, czereśnie i inne pyszne owoce tego typu. 
Jeżeli o to chodzi, lato to najlepszy okres w roku. Tyle dobroci. A szczególnie w połączeniu z czekoladą lub wypiekami domowej roboty.




11. Noc, gwiazdy. 
Leżysz i patrzysz w niebo. Próbujesz sobie przypomnieć nazwy tych wszystkich konstelacji. Cisza, wszyscy dookoła śpią. A Ty nigdzie się nie spieszysz i delektujesz się chwilą. To jest dopiero szczęście. 



I tak oto, wygląda moja lista 11 punktów, które przyszły mi do głowy jako pierwsze, na myśl o tym.
Czym dla Ciebie jest szczęście? Jak wyglądałaby Twoja lista?
Zastanów się.
A gdy będziesz mieć "dziwny" dzień, gdy wszystko będzie się układało tak bardzo nietypowo, jak to tylko możliwe, pamiętaj, że każda, nawet najgorsza, chwila nie trwa wiecznie. A za jakiś czas będzie się przynajmniej z czego pośmiać. :)
Pozdrawiam wszystkich ciepło tego letniego wieczoru!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz