czwartek, 17 lipca 2014

#04. Kilka słów na temat... Małe rzeczy

Po przejechaniu rowerem ponad 40-paru km - jak udało mi się ustalić z drobną pomocą Google Maps - stwierdzam, że takie wyprawy to naprawdę coś. Bez tego bloga pewnie nie zmotywowałabym się do tego, żeby pozwiedzać swój powiat na rowerze, zobaczyć tyle pięknych miejsc i spędzić tak wiele chwil w dobrym towarzystwie. Już teraz odczuwam satysfakcję, a to dopiero połowa drogi ku temu, co chcę docelowo osiągnąć. 


Idąc tym tropem, śmiem twierdzić, że trochę zmarnowałam czas, jaki miałam do wykorzystania we wszystkie poprzednie wakacje. Co ja właściwie robiłam, w tym okresie, gdy akurat byłam w domu? Włóczyłam się ze znajomymi? Grałam na komputerze? O ile tego pierwszego nie żałuję, to jednak te dni, przesiedziane w całości (!) przed komputerem, dręczą mnie bardzo. Przecież w tym czasie można było tyle się nauczyć, pozwiedzać własne okolice, poznać tylu ludzi... Po prostu, zrobić cokolwiek ze swoim życiem. 


Zwłaszcza, że wszystko ma granice. Nie mówię, że takie rozrywki są złe. Ale bez przesady.

Czasu cofnąć się jednak nie da, a w życiu nie powinno się niczego żałować, więc pozostaje mi się cieszyć z faktu, iż zorientowałam się, że moja przeszłość nie musiała tak wyglądać właśnie teraz, gdy mam 17 lat, a nie, powiedzmy, pół wieku później. Mam przynajmniej szansę na wykorzystanie mojej teraźniejszości czy nawet przyszłości tak, żeby tego nie żałować za parę lat. 
Aby tak było, trzeba mieć masę pięknych wspomnieć.
Aby je mieć, trzeba doceniać chwile.
Aby doceniać chwile, trzeba szukać piękna w czymś, o czym chcę powiedzieć dzisiaj.
Zapraszam więc do dalszej lektury! 



Ostatnimi czasy zauważam, że wiele osób w moim otoczeniu nie potrafi doceniać tego, co ma i cieszyć się życiem.
To jest wręcz przerażające.
Ile chwil w życiu mija, zanim zdamy sobie sprawę z ich piękna? 
Ile ludzi odchodzi, zanim zrozumiemy, jak bardzo byli dla nas ważni?
I dlaczego tak wielu sądzi, że tak właśnie musi być, iż dopiero, gdy coś stracimy, jesteśmy w stanie poznać tego wartość?

Kiedy byłam w pierwszej klasie gimnazjum, przebojem była u nas piosenka Sylwii Grzeszczak: „Małe rzeczy”.
Wszyscy śpiewali: „Cieszmy się z małych rzeczy, bo wzór na szczęście w nich napisany jest” 
...I właściwie nie zdawali sobie sprawy, jak ważne są te słowa.


Czym właściwie są te małe rzeczy?

To są drobne gesty, proste czynności wykonywane mechanicznie. Wszystko, co nas spotyka i czemu nie poświęcamy wystarczającej uwagi, spiesząc się każdego dnia.
Przykładowo:
Dobre jedzenie, picie.
Ciekawy film, książka; dobra piosenka w radiu.
Fajne spotkania, świetni ludzie dookoła.
Interesujące wydarzenia w życiu; wszystkie dobre chwile, szanse, jakie mamy.
Każdy sukces, chociażby najdrobniejszy.
Wszystko to, co daje Ci szczęście.
Na pewno każdy z nas ma coś takiego w swoim życiu. 
Ale czy umie się tym cieszyć? Czy nie przyjmuje tego zbyt automatycznie? Czy w ogóle poświęca temu jakąkolwiek uwagę? 


Człowieku, zwolnij!

Zobacz! Ktoś się do Ciebie uśmiecha. Twoja kawa jest pyszna. Oglądasz świetny film. Spotkałeś dzisiaj ludzi, którzy są dla Ciebie ważni. Jest piękna pogoda, a Ty masz przed sobą cały długi dzień, który możesz wykorzystać tak, jak chcesz.



Takie myśli sprawiają, że patrzysz na świat bardziej pozytywnie, a to sprawia, że masz więcej siły i motywacji.
Te małe rzeczy dają więcej szczęścia, niż mogłoby się wydawać.


Gdy wejdziesz na mojego bloga następnym razem…

Nie dziw się, że wrzucam zdjęcia jakichś drzewek, krajobrazów, jedzenia czy rzeczy, których dobór wydawać się może często bezsensowny. Wiem, że – przykładowo - kojarzysz, jak wygląda pizza czy jakieś tam zupełnie przeciętne polskie drzewka. Moim celem nie jest pokazanie Ci tych rzeczy, tylko radości, jaką mogą dawać.


Zrób małe doświadczenie.

Obudź się któregoś ranka i spróbuj znaleźć, jak najwięcej rzeczy, kwestii, chwil, z których możesz się cieszyć.

To wcale nie jest trudne!

Ciesz się z pogody. 
Ciesz się ze śpiewających za oknem ptaków. 
Ciesz się jedzeniem, które zjesz.
Ciesz się z napojów, które wypijesz.
Ciesz się muzyką.
Ciesz się każdym lubianym przez Ciebie człowiekiem, jakiego spotkasz.
Ciesz się ulubionym filmem, książką, serialem, sportem.
Ciesz się swoją pasją.
Ciesz się każdym uśmiechem.
Ciesz się rozmową z drugim człowiekiem.
Ciesz się z rzeczy, które posiadasz.
Ciesz się z możliwości wyboru.
Ciesz się z każdej sekundy życia, jaką masz.
W skrócie: ciesz się wszystkim, co dotąd uważałeś/aś za nic nie znaczącą pierdółkę, z której właściwie nic nie wynika.



Jeśli Ci się spodoba ten eksperyment, próbuj dalej. Szukaj własnych powodów do radości, a będzie Ci trudniej znaleźć powody do narzekania!

Pamiętaj: narzekać jest łatwo, ale w ten sposób nie zmienisz. Natomiast dzięki radości wyciągniesz z każdej chwili, jak najwięcej, a to już coś. A nawet, całkiem sporo. 

Mam nowy pomysł. Pewnie zobaczycie wkrótce. A na razie, biegnę zwiedzać świat na rowerze.
Życzę wszystkim dobrego dnia! Wykorzystajcie go dobrze! 

2 komentarze:

  1. Dziękuję za tego posta. Bardzo mnie zmotywował! Najwyższy czas zmienić coś w swoim życiu :D

    OdpowiedzUsuń