O ograniczeniach. I to nie byle jakich, bo o tych, które stawiamy sobie sami.
Za górami, za lasami...
Żyła sobie pewna dziewczyna. Nazwijmy ją X. Miała ona sporo marzeń, ale nie za bardzo wiedziała, co z nimi zrobić.Gdy była mała, chciała zostać tancerką. Powiedziała o tym bliskim, którzy ją wyśmieli. "Ty? Tancerką?" - zakpili. "W ten sposób się nie utrzymasz." - gderali starsi. "To praca dla nieuków" - mawiali kolejni, patrząc się na nią z powątpiewaniem. I tak X porzuciła swe marzenia, uznając, że widocznie są one bez sensu.
Wkrótce poszła do szkoły. Uczyła się dobrze, ale nie dość dobrze - jak szybko jej uświadomiono.Chciała nieść pomoc innym, zostać lekarzem. "Ty? Lekarzem?" - zakpili jej znajomi, gdy się o tym dowiedzieli. "Trzeba pewnie być olimpijczykiem. Albo chociaż mieć same najlepsze oceny." - prychnęli jej rodzice, kiedy im to powiedziała. I tak, X porzuciła kolejne marzenie, pewna, że i tak nic nie jest w stanie zdziałać w tym kierunku. "Bo skoro wszyscy tak mówią..."
Po gimnazjum nawet nie próbowała kandydować do wymarzonego liceum, "bo i tak by się tam nie dostała". A nawet, jeśli jakimś cudem by się tam znalazła, "później nie dałaby rady". Wybrała profil, na którym tak naprawdę nie chciała być, w szkole, która nawet jej się nie podobała.
Studia wybrała takie, które jej rodzina uważała za "bezpieczne". Niepowiązane z zainteresowaniami? Nieważne! Podobno miała być praca. I podobno była, ale taka, do której X chodziła z wielką (nie)przyjemnością przez następne 45 lat. W międzyczasie stała się zgorzkniała i nieszczęśliwa. Nie robiła nic dla siebie, żyła życiem takim, jakie wybrała dla niej rodzina, znajomi i wszyscy, którzy uważali, że znają jej możliwości. Nie miała rozwijała swoich zainteresowań, bo w codziennym mętliku nie było na to czasu, a marzenia... Jakie marzenia? Szybko zaczęła powtarzać za innymi, że są po to, by istnieć jedynie w ludzkich głowach - dalekie i nieosiągalne.
Czy taka X miała satysfakcje ze swojego życia?
Może. Ale na pewno mogłaby mieć większą, gdyby to ona kierowała swoim życiem, a nie ktoś inny. Gdyby miała odwagę na to, by spełniać swoje marzenia. Gdyby nie stawiała sobie barier i nie wmawiała sobie, że nie ma sił, by je pokonać.Chciałam poruszyć ten temat, ponieważ takie sytuacje miewają miejsce częściej, niż sądzimy.
Powiedziałabym nawet, że często zachodzi pewien schemat:
moje zdolności rysunkowe są na bardzo wysokim poziomie, Paint pozdrawia :D |
I tak, raz po raz, człowiek coraz bardziej wmawia sobie, że nie jest w stanie osiągnąć tego, co by chciał. Kończy się to różnie.
Ale najczęściej finał jest taki, że ta osoba nawet nie sprawdza na ile ją stać, nawet nie próbuje, tylko po prostu porzuca swoje plany. Kto wie, czym byłby teraz świat, gdyby od wieków się tak nie działo..
Dlaczego ludzie wmawiają sobie, że nie są w stanie czegoś zrobić?
Lenistwo? Komuś po prostu może się nie chcieć.Strach przed porażką? Może się boi, że więcej straci, niż zyska.
Negatywne doświadczenia z przeszłości? Może komuś wmawiano, że jego marzenia czy plany nie mają sensu.
Niska samoocena? A może po prostu ktoś uważa, że nie jest w stanie z czymś sobie poradzić, bo nie.
Przyczyn może być wiele.
Ale... czy tak powinno być?
W świecie, gdzie w ciągu 100 lat styl życia zmienił się praktycznie całkowicie?Gdzie ludzie latają w kosmos, chociaż nie wiedzieli jeszcze kilkadziesiąt lat temu, że to będzie możliwe?Gdzie w jednej chwili możesz za pomocą internetu połączyć się z dowolnym miejscem na świecie?
Czy można powiedzieć, że coś jest niemożliwe?
I właściwie, kto nam daje prawo do określania, co jest możliwe, a co nie?
Kto nam daje prawo do określania przeciętności i do mówienia: tu się kończą Twoje możliwości, a zaczynają się tamtego, bo ma więcej pieniędzy, ładniejszą twarz czy lepszą pracę?
Dobra, brzmi to sensownie.
Masz mniej pieniędzy, jesteś brzydszy, a może Twój standard życia jest gorszy.Na pewno nie możesz pozwolić sobie na pewne rzeczy. Na pewno... Na pewno?!
A kto tak powiedział?
Może nie od razu, może nie dzisiaj. Ale ciężką pracą wiele można osiągnąć. Zwłaszcza, że los bywa przewrotny. Jednego dnia nie masz nic, a drugiego... Nigdy nie wiesz, co będzie w przyszłości. I dlatego właśnie nie można się poddawać.
Ludzie lubią narzucać innym swój model życia, wmawiać im, jakie są ich możliwości. Ale prawda jest taka, że nigdy nie znamy ich w pełni, bez względu na to, ile lat spędzimy z tą osobą, czy jest naszym mężem/żoną/dzieckiem/bratem/koleżanką czy sąsiadką z naprzeciwka.
Ktoś Ci mówi, że nie dasz rady?
A skąd ta osoba może o tym wiedzieć, skoro czasem Ty sam/a nie zdajesz sobie sprawy z tego, ile możesz?
Poza tym, życie jest jedno. Robić wszystko pod cudze dyktando, nie robić nic dla siebie, nie ryzykować... Bez sensu. Nikt nie da Ci gwarancji, czy słuszna jest Twoja droga, czy ta, która jest Ci narzucana, ale zupełnie inna satysfakcja jest wtedy, kiedy wiesz, że jesteś, kim chcesz. Kiedy popełniane przez Ciebie błędy są Twoje i to Ty się na nich uczysz. Kiedy wstajesz rano i idziesz do pracy z przyjemnością albo chociaż ze świadomością, że miejsce, do którego zmierzasz jest Twoje, a nie wszystkich oprócz Ciebie.
Przemyśl to.
Czy nie stawiasz sobie bezpodstawnych ograniczeń?I, jeszcze jedno, nawet ważniejsze: czego właściwie chcesz?
Chcesz polecieć w kosmos?
Poczytaj o tym, dowiedz się, w jaki sposób możesz spełnić to marzenie. Może potrzebujesz pieniędzy, może specjalnych predyspozycji. Dowiedz się.
Chcesz studiować na Harvardzie?
Dowiedz się, jakie są wymagania. Jakich dokumentów potrzebujesz? Co z finansowaniem studiów? Tylu Polaków tam się dostało. Dlaczego Ty nie możesz spróbować, skoro tego chcesz?
Chcesz poznać kogoś sławnego?Pomyśl, w jaki sposób i kiedy tego dokonasz. Może ta osoba jest bardziej uchwytna, niż myślisz?
Wszystko jest do zrobienia.
A jeśli wciąż uważasz, że pewne rzeczy są zarezerwowane tylko dla innych, zastanów się.
Czym się różnią od Ciebie ci ludzie? Czy te różnice są aż takie ogromne i kompletnie nie do przeskoczenia?
No właśnie.
Skoro ktoś jest w stanie coś zrozumieć/zrobić, to Ty też. Bez względu na to, ile to Ci zajmie czasu i ile będzie wymagało wysiłku, jesteś w stanie to zrobić. W końcu to Twoje życie, nieprawdaż?
I tak, kończę dzisiejszy post. Nie wiem, czy przelałam tu wszystko, co mam na ten temat do powiedzenia, ale, jeśli nie, dowiecie się o tym pierwsi. ;)
Pozdrawiam wszystkich ciepło drugiego dnia lipca!
Uwielbiam Twojego bloga, a wpadłam na niego przypadkowo. Teraz codziennie sprawdzam, czy czeka na mnie kolejny wpis. Proszę o więcej :D
OdpowiedzUsuńO, dziękuję bardzo! :D Takie komentarze świetnie motywują do dalszej pracy, a więc postaram się pisać jeszcze więcej. :D
UsuńA co jeśli osoba, która cię stopuje jest osobą wyjątkowo ci bliską (np. rodzicem) ? Robi, to dla "twojego dobra"? Podajesz jej słuszne argumenty, ale jej to nie przekonuje? Dyskutujesz, ale bez skutku? Nie masz 18 lat, nie możesz decydować sam o sobie, a twoje marzenia przechodzą obok. To nie jest aż tak łatwe, jak ci się wydaje.. Kiedy twoja rodzina bardziej dba o "wizerunek" i "normalność" nie ma miejsca dla oryginalności i wyjątkowości.
OdpowiedzUsuńWiem, brzmi to strasznie zgorzkniale, ale jestem po prostu osobą, która często się stara za dwóch, a i tak kończy z niczym. Moi zdaniem 1/3 sukcesu jest talent, 1/3 wytrwałość i praca, a le również 1/3 zwyczajny fart. Tego nie przeskoczysz. Kiedy X wybierała profil swojej przyszłości nie mogła tupnąć nóżką, mówiąc "chcę inaczej", bo to nie ona podpisywała zgody i papiery na to, a to od nich zależało w dużej mierze jej dalsze życie. W ten sposób zderzasz się ze ścianą.