Czas na podsumowanie ostatniego tygodnia nauki w mojej kochanej szkole.
ile trwał rok szkolny? |
Ogólnie, był to dosyć dziwny tydzień, gdy chodziło się do szkoły w dowolnych godzinach i nikogo nie dziwił ten stan życia. I takie nie wiadomo co: czy to już wakacje, czy to jeszcze rok szkolny?
W każdym razie, lato!
W tym nietypowym okresie:
Filmik dla klasy - mission completed.
Udał się plan, realizowany już od paru tygodni. Nikt się nie domyślił, o co chodzi, a jakaś pamiątka zawsze jest. I wyszło nawet lepiej, niż początkowo planowałam, a wszystko z pomocą koleżanki, która pięknie zmontowała całość. Miło się ogląda, a to najważniejsze.
I znowu nikt nie zginął. Chyba. Hura?
Odbyłam kilka wieczornych wypraw na rolki.
Fajna sprawa, zwłaszcza, że już nie pamiętam, kiedy ostatnio jeździłam bez żadnego towarzystwa, w ciszy i spokoju. A kontemplowanie zachodu słońca z widokiem na pół miasta i ulubioną muzyką w słuchawkach... Coś wspaniałego.
Miasto moje, a w nim |
Obejrzałam pierwszy od dłuższego czasu przedwojenny film: "Co mój mąż robi w nocy".
Fabuła lekka i nieskomplikowana: pan stracił majątek i pracuje po nocach jako kelner, natomiast jego żona posądza go o romans. Sporo piosenek, powolna akcja i wolne, długaśne ujęcia - coś bardzo typowego dla tego okresu.
Ogólnie, film byłby w porządku, gdyby nie pewien niesmak: otóż przemiły producent podał na odwrocie opakowania płyty zakończenie filmu. Dzięki, kimkolwiek jesteś!
Niemy film pożyczony od brata uśmiecha się do mnie.
Wiem, wiem, nie wyszczególniałam filmów niemych w swoich zadaniach, ale skoro już oglądam przedwojenne, wypadałoby zobaczyć coś takiego.
I tak, "Mocny Człowiek" leży i patrzy się, uśmiecha, a ja jakoś nie mogę się zdobyć na to, żeby do niego podejść. Może za tydzień, może za dwa. Hm.
Obejrzałam polecony mi film "Pasażerka".Polski film z lat 60. Bardzo nietypowy film o obozie koncentracyjnym.
Dlaczego nietypowy? Ponieważ reżyser umarł w trakcie jego kręcenia, a ekipa dokończyła film samodzielnie. Nie kręcili jednak następnych scen, tylko zmontowali to, co zostało wcześniej przygotowane, podkładając narratora, który wyjaśnia, o co chodzi. I tak powstał około 58-minutowy film, składający się z typowego filmu i z garści zdjęć opatrzonych komentarzem.
Coś pięknego, wartego uwagi. A słowa: "Strach pomyśleć, co by było, gdyby został dokończony", pasują jak ulał.
Zaczęłam oglądać rodzinne filmy sprzed lat.
Jestem właśnie po studniówkach mojego rodzeństwa i ich Pierwszych Komuniach. Cóż. Może to i zabiera sporo czasu, ale warto. Zobaczyć swoją matematyczkę we fryzurze sprzed 15 lat, obejrzeć własne liceum, pośmiać się z ówczesnej mody czy muzyki, posłuchać, o czym rozmawiało i jak się zachowywało rodzeństwo, gdy było w aktualnym wieku własnych dzieci... Takie rzeczy tylko podczas seansów z udziałem starych rodzinnych filmów.
na bogato, czyli popołudniowy seans ^^ |
Na ten tydzień planuję:
Wywołanie wszystkich zaległych zdjęć....Czyli cała 3 klasa gimnazjum i 1 klasa liceum do ostatecznego przejrzenia, wywołania i posegregowania.
Przygotowanie kopii ulubionych zdjęć.
Tutaj już w większości gotowe, ale zamierzam jeszcze raz przejrzeć wszystkie fotki i wybrać najlepsze. Ale te akurat będę pewnie wywoływać oddzielnie, bliżej września. Kto wie, czym wakacje nas zaskoczą.
...Wizytę w bibliotece.
Pani bibliotekarka widzi mnie zaledwie parę razy do roku, gdy przychodzę po kilkanaście książek, oddając mniej więcej tyle samo przeczytanych, więc mam nadzieję, że ucieszy się na to spotkanie.
Odbiór mojej koszulki z logo szkoły.
Już jest gotowa! A ja będę ją mieć u siebie lada dzień.
Pierwsze wyprawy (i ich organizację) do pobliskich (lub nieco dalszych) miejscowości.
Rowerem na razie jeżdżę do tych bliższych, ale optymalne założenia są ambitne. Jeśli dojadę rowerem tam, gdzie teraz muszę autobusem... Cóż, będę z siebie dumna.
A jeśli w ogóle gdziekolwiek dojadę lokalnymi autobusami i nie wysiądę na 15 innych stacjach, to duma będzie jeszcze większa.
Początek oficjalnego zwiedzania mojego miasta na rowerze.
Aparat w dłoń i ruszamy na rozpoznanie terenu! Moja mała ojczyzna czeka.
Zrobić karpatkę.
Pomocnik się znalazł, można piec. Może tym razem krem wyjdzie. :D
Obejrzeć to, co pożyczyłam od brata.
Parę filmów czeka. Przedwojenne i nie tylko, ale wszystkie warte obejrzenia. Do boju!
Obejrzeć do końca stare filmy rodzinne.
Został już tylko mój chrzest i może coś tam bonusowego, więc jest szansa, że się wyrobię. Niewielka, ale jednak. :D
Zacznę też realizować swoje projekty. Ale postaram się na tym nie poprzestać.
Ten tydzień w migawkach:
Pozdrawiam serdecznie!